Od dwóch tygodni jestem prze szczęśliwą posiadaczką maszyny do szycia. Muszę się przyznać, że to mój absolutny debiut, pierwsze dwie noce spędziłam nad lekturą instrukcji obsługi i głaskania mojej drogiej Elny po grzbieciku :) A od tego czasu uszyłam już kilka czapek, kominów, torbę na drugie śniadanie do pracy i spodnie dla synka! Wszystko jest używane i cieszy użytkowników, a przede wszystkim twórcę całego zamieszania. Na blogu będę prezentować po kolei moje dzieła, na tyle na ile pozwoli mi czas. Wszak jestem pełnoetatowym pracownikiem (wyniszczającej moje ciało i umysł) korporacji, a przede wszystkim mamą i żoną.